Translate

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Przemarznięcie do szpiku kości, porażenie piorunem, zwichnięte ramię, infekcja płuc i rozcięte plecy - to tylko kilka z kontuzji jakich na planie "Pasji" doznał Jim Caviezel, aktor odgrywający rolę Jezusa Chrystusa w poruszającym filmie Mela Gibsona z 2004 r. Obecnie występujący w roli Johna Reese'a w amerykańskim serialu Impersonalni, przez długie lata miał problem z otrzymaniem pracy w Hollywood. "Odegranie tej roli z Mel Gibsonem zniszczyło mi karierę, ale nie żałuję jej przyjęcia. Przeciwnie, była to dla mnie okazja wzmocnienia swojej wiary" - deklarował aktor.James Caviezel nigdy nie krył swojej wiary i oddania dla obrony życia. Nie ułatwiało mu to pracy, największe jednak problemy zaczęły się po zagraniu Chrystusa w filmie "Pasja". Kontrowersyjne środowisko Ligi Przeciwko Zniesławieniu wskazywało, że film Mela Gibsona jest antysemicki, przez co przez wiele lat aktor miał problemy z otrzymaniem ważnych ról w filmach hollywoodzkich.

Czas kręcenia "Pasji", to co działo się na planie jest oddzielną historią, która daje o sobie znać przy okazji kolejnych świadectw. Sam Caviezel w trakcie prac nad filmem doznał wielu obrażeń. Prawie nagi, przemarznięty do kości, tygodniami wisiał na krzyżu. Został porażony piorunem podczas kręcenia sceny "Kazanie na górze”, a aktor grający rzymskiego oprawcę rozciął mu plecy na długość 14 cali. Dodatkowo Caviezel zwichnął ramię, nabawił się zapalenia i infekcji płuc, doznał licznych skaleczeń i zadrapań. A łańcuchy, które nosił, naraziły go na dolegliwe bóle pleców.W jednym z wywiadów opisywał przeżycia związane z trafieniem przez piorun, mówiąc, że "został oświetlony jak świąteczne drzewko".

- To wydarzyło się podczas kręcenia sceny “Kazania na Górze”, wiedziałem, że mnie porazi. Pomyślałem o tym parę sekund przed tym, kiedy to się wydarzyło, a kiedy to się stało inni zaczęli chwytać się ziemi. Wszyscy widzieli, to był ogień otaczający moją głowę i oświetlenie wokół całego mojego ciała. Za nim to się stało Mel powiedział “akcja” i kamery zostały skierowane na mnie i właśnie wtedy piorun strzelił. I po tym jak uchwyciły mnie kamery, usłyszałem krzyczącego Mela: Co do cholery stało się z jego włosami? - wspomina.

James Caviezel w rozmowie z CBN opowiadał również o jednej z najbardziej drastycznych scen w filmie "Pasja": biczowania i reakcji widzów.

- Ludzie odwracali wzrok, gdy patrzyli na to, a to na co patrzyli, to jest ich własny grzech. Ludzie nie chcą wziąć pod uwagę własnych grzechów i na to jest ciężko patrzeć. Ten film zmusza do ujrzenia własnej osoby, nie tak jak my sami chcielibyśmy ją zobaczyć, ale tak jak Bóg widzi nas. To dzieło w każdym wywoła reakcję, nikt nie przejdzie obok niego obojętnie - mówił aktor, podkreślając, że w trakcie swojej gry "nie chciał, żeby ludzie widzieli jego, tylko Jezusa".

- Chciałem tylko, żeby zobaczyli Jezusa, a dzięki modlitwie to właśnie mogło się stać. Najbardziej pragnąłem, żeby ludzie świadomie podjęli decyzje czy wierzą, czy nie - stwierdził Caviezel.
Aktor odtwarzający rolę Chrystusa, w wywiadach wspomina również nawrócenia, do jakich dochodziło w trakcie prac nad filmem.
- Jeden z mężczyzn pracujących nad filmem był muzułmaninem. On był jednym ze strażników, którzy zadali mi cios i ten właśnie mężczyzna, muzułmanin, nawrócił się. Wiesz, dzięki pracy przy tym filmie zyskał prawdziwe doświadczenie - wspominał, dodając, że "Pasja" zostanie w aktorach do końca życia. - Ludzie już zawsze będą do nich przychodzić i pytać o film, w którym brali udział. To zawsze będzie z nimi - stwierdził w rozmowie z CBN James Caviezel.
historia o alpiniscie2014-08-21


Jest to historia o alpiniście, który chciał zdobyć najwyższy szczyt świata. Przygotowywał się do tej wyprawy przez kilka lat, a dla większej sławy postanowił wspiąć się na szczyt samotnie...


Nastał zmierzch, ale alpinista zamiast rozbić obóz na noc, kontynuował wspinaczkę. W końcu zrobiło się zupełnie ciemno i nie widział już niczego dalej niż na wyciągnięcie ręki.
Noc w wysokich partiach gór nie należy do najłatwiejszych i najprzyjemniejszych. Alpinista czuł przeszywające zimno, poza tym niczego nie widział. Wszystko było czarne. Zero widoczności. Nawet księżyc i gwiazdy sprzysięgły się przeciw niemu i schowały za chmurami.
Gdy się tak wspinał, zaledwie kilka metrów od szczytu, pośliznął się i zaczął spadać z wielką szybkością. Bezwzględne prawo grawitacji i ogarniające uczucie ogromnej bezradności... Spadając, przypomniał sobie wszystkie dobre i złe momenty swego życia. Był już pewien nadchodzącej śmierci, gdy nagle poczuł mocne szarpnięcie w górę, a lina zacisnęła się na jego talii... Ciało zawisło w powietrzu. Życie alpinisty ocaliła lina, którą był przepasany.
Martwą ciszę przerwał krzyk człowieka:
- POMÓŻ MI BOŻE!!!
Nagle, niespodziewanie, zza chmur usłyszał odpowiedź na swoje wołanie:
- Czego chcesz ode mnie?
- Ocal mnie, Boże!!!
- Czy naprawdę wierzysz w to, że mogę cię ocalić?
- Oczywiście, wierzę.
- WIĘC ODETNIJ LINĘ, NA KTÓREJ WISISZ...
Nastał moment ciszy; mężczyzna zaskoczony tym, co usłyszał, zwątpił. Kurczowo uchwycił się liny, zamknął oczy i wisiał dalej.

Ekipa ratunkowa znalazła alpinistę następnego dnia. Martwe i zmarznięte ciało nadal wisiało na linie...
ZALEDWIE 10 STÓP OD ZIEMI...
A Ty? Jak mocno trzymasz się swojej liny? Odciąłbyś ją?

Nigdy nie trać wiary w moc Boga. Nie mów, że zapomniał o Tobie, albo, że Cię opuścił. Nawet jeśli nie rozumiesz sensu wielu spraw